Choć nie sposób nie zauważyć tendencji wzrostowej udziału polskich kobiet w polityce w ostatnich latach, wyniki wyborów do Parlamentu Europejskiego oraz wyborów parlamentarnych pokazują wyraźnie, że kwoty płci na listach wyborczych, wprowadzone do polskiego prawa w 2011 roku, nie są wystarczającym mechanizmem wyrównywania szans kobiet i mężczyzn w polityce.
O powodach prawnych, politycznych i społecznych obecnej sytuacji oraz możliwych zmianach na przyszłość rozmawialiśmy z ekspertkami i polityczkami podczas debaty publicznej „Kandydatki w medialnej kampanii wyborczej” w dn. 11 grudnia 2019 r. w biurze Rzecznika Praw Obywatelskich. W rozmowie udział wzięli: Agnieszka Grzybek, członkini Zarządu Fundacji na Rzecz Równości i Emancypacji STER, Waldemar Kamiński, samorządowiec, członek Partii Zieloni i prof. Beata Łaciak, członkini Zarządu Instytutu Spraw Publicznych. Rozmowa była moderowana przez dr. Jacka Kucharczyka, prezesa Zarządu Instytutu Spraw Publicznych. Przed dyskusją wyniki monitoringu wyborów do Parlamentu Europejskiego i wyborów parlamentarnych zaprezentowały Małgorzata Druciarek, kierowniczka Obserwatorium Równości Płci oraz dr Agnieszka Kwiatkowska z Uniwersytetu SWPS.
Polecamy nagranie ze spotkania.
Dla sukcesu wyborczego coraz większego znaczenia nabiera sposób prowadzenia przez kandydatów i kandydatki kampanii wyborczej w mediach. Czym charakteryzowała się medialna kampania wyborcza kandydatek do Parlamentu Europejskiego oraz kandydatek do Sejmu i Senatu? Czy kandydatki były tak samo widoczne w mediach jak kandydaci? Jaki był obraz kobiet oraz czy kwestia praw kobiet była obecna w oficjalnych spotach komitetów wyborczych? Te i inne zagadnienia zostały poruszone w przeprowadzonych w 2019 roku analizach Instytutu Spraw Publicznych (ISP) we współpracy z Fundacją im. Heinricha Bölla w Warszawie (Kobiety w Parlamencie Europejskim – strategie partii politycznych w wyborach 2019 roku w Polsce - raport do pobrania) oraz Uniwersytetu SWPS na zlecenie Biura Rzecznika Praw Obywatelskich (Kandydatki w wyborach parlamentarnych w 2019 r. - prezentacja do pobrania), które były przyczynkiem do wspomnianego spotkania.
Zarówno Małgorzata Druciarek (ISP), jak i Agnieszka Kwiatkowska (SWPS) podkreślały w swoich wypowiedziach, że w ostatnich dwóch kadencjach osiągnięto coś, co potocznie można nazwać „masą krytyczną” w polityce: przybliżenie się lub nawet przekroczenie progu 30%-owej reprezentacji w Sejmie (z 27,2% na 28,7%) i w Europarlamencie (z 24% na 35% w polskiej delegacji europarlamentarzystów i europarlamentarzystek). Taka reprezentacja w teorii powinna pozwolić na znaczący wpływ na decyzje polityczne w danym gremium. Jednak przy bliższej analizie okazuje się, że reprezentacja jest nadal czysto liczbowa, nieprzekładająca się na większą siłę przebicia, szczególnie biorąc pod uwagę różnice światopoglądowe między polityczkami różnych ugrupowań.
Jak udowodniono w dalszej dyskusji, w polskiej polityce mamy do czynienia z dwoma, przeciwnymi tendencjami. Z jednej strony wyraźnie czuć, że nadszedł „czas kobiet”, chętniej głosuje się na kandydatki, zwłaszcza na te dobrze znane z protestów ulicznych, z drugiej zaś strony następuje rosnąca polaryzacja polityki i społeczeństwa. Agresywna atmosfera kampanii wyborczej przyczynia się do tego, że liczy się przede wszystkim sprawna mobilizacja i skuteczne ulokowanie sił kampanijnych w danym starciu politycznym, a znacznie mniej szlachetny, konstytucyjny cel równouprawnienia kobiet i mężczyzn. Według Waldemara Kamińskiego, który wskazał na wydarzenia wokół historycznego powołania nowego rządu w Finlandii, o wygranej lub klęsce w wyborach nie decyduje tylko sama kampania, ale przede wszystkim ogólna kondycja społeczeństwa.
Niemniej, mimo częściowo niesprzyjających okoliczności i statystycznie nieco gorszych pozycji na listach niż 4 lata temu, kobiety-kandydatki odniosły sukces przy urnach – nawet w Senacie (z 12% na 24%), gdzie system większościowy w okręgach jednomandatowych jest szczególnie nieprzyjazny kobietom. Mimo to mogłyby one już teraz osiągnąć jeszcze lepsze wyniki, gdyby nie dwa wzajemnie wzmacniające się czynniki uparcie przeciwstawiające się sprawiedliwej reprezentacji kobiet w sferze publicznej: media i władze partyjne. Dobrym przykładem jest Komitet Wyborczy Sojuszu Lewicy Demokratycznej. Jak obserwowała Agnieszka Grzybek, fakt, że każde z trzech ugrupowań wchodzących w skład komitetu wyborczego miało przewodniczącego płci męskiej sprawiło, że to oni byli najbardziej widoczni w mediach. Było tak pomimo tego, że komitety szczególnie dbały, by przy prezentacji swoich punktów programowych, na przykład dot. praw kobiet, zrobić to przy dużym udziale kobiet i praktycznie pełnym parytecie. W ogólnopolskich telewizyjnych debatach wyborczych kobiet już jednak zabrakło.
Co zatem można zrobić na rzecz zwiększenia liczby kobiet w polityce? Jak wiadomo, największy potencjał mobilizujący jest dziś w partiach prawicowych, gdzie z powodów ideologicznych udziela się raczej mniejszego wsparcia dla kobiet. Ekspertki podczas debaty wyraziły swoje przekonanie, że partie prawicowe trzeba będzie „zachęcać” dalszymi prawnymi regulacjami np. suwakiem, czyli naprzemiennym umieszczaniem na liście kandydatek i kandydatów – nie tylko na listach wyborczych, ale także w wewnętrznych strukturach partyjnych. W ocenie nowo wybranej posłanki Anity Kucharskiej-Dziedzic (Wiosna) z pewnością liczyć się będą także inicjatywy dające kandydatkom większy dostęp do pieniędzy kampanijnych. Oprócz tego warto zbadać i zrozumieć, jak „gra się kobiecością” w różnych środowiskach politycznych, zawodowych i społecznych. Całkiem odrębnym tematem jest również sposób organizacji pracy w parlamencie. Jak podkreśliła na podstawie swoich wywiadów Małgorzata Druciarek, parlament na ogół nie jest miejscem pracy przyjaznym rodzicom, a przede wszystkim przyjaznym matkom.